Strony

sobota, 6 czerwca 2020

34, 35, 36, 37 i 38/ 245


cześć!

dawno mnie tu nie było.
trochę przez natłok obowiązków ale zdecydowanie bardziej dlatego że moja dieta w ciągu ostatnich dni to jakiś koszmar! nawet nie wiem od czego się zaczęło... prawdopodobnie pewnego pięknego popołudnia stwierdziłam że jeden jedyny dzień na czerwono nie zaszkodzi i tym sposobem skończyło się na 4 takich dniach. żal. 

pociesza mnie to że gdy mnie nie było, mimo wszystko trzymałam się planu treninowego. zgodnie z nim ćwiczyłam we wtorek, czwartek i w piątek. dzisiaj mam wolne a jutro zostało rozciąganie i koniec. w poniedziałek zacznę sobie ten plan od nowa bo raz że chcę zrobić go w 3 tygodnie już bez przerw a dwa że jestem bardzo początkująca i przyda mi się to powtórzyć żeby iść dalej 🙂

w każdym razie postanowiłam że to czas żeby wziąć się w garść... chcę znów być z siebie dumna! 


BILANS 

śniadanie - koktajl truskawkowo-bananowy (330 kcal)
obiad - kajzerka z guacamole, 3 jajka na twardo (660 kcal)
deser - winogrono bezpestkowe 500g (375 kcal)

+ 2 kawy (200 kcal), herbata (45 kcal) i 1,8l wody 

1590 kcal / 1650 kcal 


ĆWICZENIA

20 dzień z 21dniowego wyzwania (WOLNE)


śniadanie 🥛🍌🍓

obiad 🥑🍅🌶🥚

deser 🍇

obniżyłam limit z 1700 na 1650 kcal dlatego że chcę spróbować robić 1 dzień tygodniowo na wyższej kaloryce (2800 kcal) po to by móc pozwalać sobie częściej na słodycze i fastfoody żeby uniknąć takich napadów jak ostatnio. wiem że to tak naprawdę ode mnie zależy czy będę ulegać pokusom ale widocznie nie jestem jeszcze gotowa na taką otwartą wojnę. powoli do celu, teraz najważniejsze jest żeby wrócić na dobre tory i trzymać się jak w maju!

przepraszam jeśli to co dziś piszę to masło maślane ale od wczoraj bardzo źle się czuję.

jest 20 a ja zamierzam przez resztę wieczora leżeć z kubkiem herbaty z cytryną i zajadać winogrona przed tv. miałam się ogarnąć ale jedyne co dziś mi wyszło to zrobienie tygodniowych zakupów i utrzymanie diety, na więcej nie pozwala mi przeziębienie. ogólnie ostatnie dni były dla mnie obfite w pracę więc nie będę sobie jeszcze na weekend narzucać jej nadmiaru, zwłaszcza że coś mnie rozkłada - jutro też jest dzień 😉

nie umiem się jakoś skupić przez to wszystko na pisaniu ale chciałam się już odezwać i oficjalnie wrócić do pracy żeby zdążyć coś osiągnąć w czerwcu! 

chudości! 🦋

1 komentarz:

  1. Wiesz, to nie jest tak, że tylko Ty masz załamki. Miarą sukcesu jest to aby o jeden raz więcej się podnieść niż się upadło :)

    OdpowiedzUsuń