oczywiście zawsze gdy zaczynam od nowa to o tym myślę ale dzisiaj dotarło to do mnie jakby bardziej.
mam wrażenie że przez ostatnie miesiące te próby podjęcia diety były automatyczne, zaczynam walkę :
• "bo tak"
• "bo za dużo ważę"
• "bo jestem z tego powodu wyśmiewana"
• "bo tak wypada"
• "bo chcę coś komuś udowodnić"
dzisiaj zdałam sobie sprawę z tego że spróbuję wytrwać bo JA chcę być szczupła.
chyba nie potrafię wyrazić słowami jaką to zdanie miało dla mnie moc.
dodatkowo pomyślałam że chciałabym już nigdy nie zobaczyć na wadze "8" z przodu. nie wiem czy się uda bo może być różnie w przypadku ciąży itd ale nie chciałabym już sama z własnej woli doprowadzić się do tej wagi...
na początku rozumiem że mogą pojawić się wahania wagi ale gdy już schudnę dobre 5 kg to chciałabym iść już zawsze tylko w dół, nie w górę...
odliczam 150 dni co oznacza że swój cel chciałabym osiągnąć do 9 marca.
10 marca 2021r chciałabym opublikować tu pozytywny post na temat tego ile udało mi się zrzucić i co osiągnęłam w kwestii pracy nad charakterem bo również tak postrzegam rozprawianie się z wagą.
waga z dzisiaj na czczo to 80.1 kg przy 163 cm
cel do końca października to : 75 kg
BILANS
brunch - ciemna bułka z sałatą i domowym twarożkiem, rzodkiewki i pomidorki (560 kcal)
obiad - dyniowe curry na mleczku kokosowym z ryżem i brokułami (520 kcal)
+ kawa (100 kcal), kakao (300 kcal), herbata z sokiem wiśniowym (105 kcal) i 1,2l innych płynów (woda i herbaty ziołowe)
1630 kcal / 1650 kcal
uprzedzając komentarze na ten temat - tak, wiem że dużo kcal mam z napojów. kiedy robi się chłodno KOCHAM pić kakao i herbaty z różnymi sokami. i niestety nie umiem się przekonać do naturalnego kakaa na wodzie czy nawet mleku ze słodzikiem, musi być sklepowy gotowiec i kropka. na szczęście nie jestem głodna kiedy tyle kcal zużywam na napoje więc nie przejmuję się tym obecnie aż tak bardzo :)
postanowiłam że będę się ważyć raz na miesiąc. to trochę hardcore jak na moje uzależnienie od wagi ale tu chodzi o wyrobienie i utrzymywanie pewnych zasad a nie nakręcanie się każdym mini wzrostem wagi w ciągu dnia. zresztą jeśli będę miała dzień w miesiącu który jest dniem pomiaru wagi, będę się starała cały miesiąc bo skoro mam cel do osiągnięcia to nie mogę sobie folgować bo przecież nie wiem czy już go osiągnęłam :)
do dzieła! 🥰
Mam wrażenie, że mniej więcej mogę wiedzieć, co czułaś przy tym zdaniu, bo mi ostatnio psycholog próbował uświadomić, że to ja muszę chcieć wyjść ze swoich wewnętrznych kłopotów. Cel masz dobry, wchodzenie na wagę nie za często też. Curry dyniowe sama muszę zrobić (narobiłaś mi apetytu) i ogólnie notka bardzo pozytywna, tak trzymaj! Powodzenia!
OdpowiedzUsuń