Cześć!
Zgodnie z obietnicą, wrzucam post z podsumowaniem mojego pierwszego miesiąca czystości. Życzę Wam miłej lektury i przejrzenia na oczy 🙂
NAJWAŻNIEJSZE ZMIANY
2. Jestem bardziej skupiona na tym co mam robić tu i teraz. Istotna kwestia bo jestem tegoroczną maturzystką, do tego w styczniu mam egzaminy zawodowe i pasowałoby ogarniać.
3. Bardziej chce mi się żyć, serio. Robię wreszcie jakieś plany które są zwiazane z moim rozwojem, moją przyszłością a nie z jedzeniem i kolejnym pomysłem na dietę... czuję, że odzyskuję swój charakter, swoje pasje i swoją charyzmę....Ogólnie jestem spokojniejsza wewnętrznie - mniej zazdrosna o chłopaka, coraz pewniejsza siebie. Odkąd jem normalnie i nie jestem taka wygłodzona lub obżarta, zaczynam myśleć bardziej racjonalnie. Relacje z moim chłopakiem stają się lepsze bo zaczynam dostrzegać tak całkiem szczerze jaki jest wspaniały. Jak mnie wspiera i akceptuje... I ja też robię się dużo bardziej wyrozumiała dla niego. Kiedy trwałam w BED, nie byłam w stanie. Traktowałam okropnie siebie i innych, to zaczyna się zmieniać.
4. Jestem szczęśliwsza bo nie muszę zwracać uwagi na każdy element posiłku który jem - nie liczę kalorii, słucham swojego ciała i wiem że jeśli jemu wystarczy to mi o tym powie, zaczynam mu ufać. Dzięki temu jedzenie smakuje jak jedzenie a nie zlepek kalorii, tłuszczu cukru białka itd.
Przez to że jem normalne jedzenie, szybciej się najadam i smakuje mi to co jem. Posiłki są przyjemnością ale nie mam potrzeby wbrew pozorom jeść non stop. Czuję się jak za dzieciaka, pierwszy raz od dawna jem normalnie -masło, śmietanę, miód, masło orzechowe itd bo wiem że to mi nie zaszkodzi, jeśli tylko będę słuchać ciała a produkty będą dobrej jakości.
5. Nie mam problemów z wypróżnianiem. Do tej pory chodziłam do toalety najczęściej raz na 2-3 dni i to z trudem, wspomagając się otrębami itd. Teraz wypróżnianiem się codziennie, czasem nawet 2x dziennie (co jest turbo ważne).
6. Mimo tego że jem obecnie od 1900 do 2150 kcal, cały czas chudnę. Wiecie dlaczego? Bo deficytu nie robi się od swojego zapotrzebowania tylko od ilości kcal jaka doprowadziła do nadmiaru kilogramów. Jeśli jadłam średnio 3000 kcal dziennie gdy się objadałam i doprowadziłam do 83 kg to żeby schudnąć, powinnam jeść tyle kcal ile potrzebuje moje 58 kg-60 kg ciało (bo pomiędzy 58 a 60 to moja waga idealna) czyli od 1900 do 2100 kcal w zależności od tego czy jestem danego dnia aktywna. Nawet zakładając że zjadam te 2100 kcal to i tak mam deficyt -900 kcal i chudnę.
Jedzenie 1000 kcal dziennie na pewno przyniosłoby efekt, problem w tym że żaden człowiek nie jest w stanie utrzymać takiego deficytu - nie jest i już. Jeśli chcesz dyskutować to spójrz na swój ostatni rok. Ile tygodni w ciągu niego udało Ci się trzymać niskokaloryczną dietę? Ile na niej trwałe schudlaś? Dzięki, kurtyna.
7. Lepiej wyglądam, na przykład :
- stan mojej cery jest zdecydowanie lepszy - jest bardziej promienna, mam dużo mniej wyprysków, widać że robi się zdrowsza, zaczerwienienia znikają, ogólnie wszystkie problematyczne miejsca nie są już tak zaognione i koloryt jest trochę bardziej wyrównany.
- nie mam spuchniętej twarzy i ciała (co jest na porządku dziennym przy kompulsywnym objadaniu i bulimii), przez co od razu jestem drobniejsza, moja twarz dosłownie po kilku dniach dobrego jedzenia zmniejszyła objętość, nie wyglądam już jak chomik, powoli pojawiają się moje rysy.
- moje włosy są bardziej lśniące, zdrowe, nie wypadają a nawet....odrastają!!! dużo ich straciłam przez lata głodowania na przemian z objadaniem (bo głodowanie to nie tylko 500 kcal ale również 1200, 1500 a nawet 1600 kcal dziennie - wszystko poniżej naszego zapotrzebowania na kalorie)
PODSUMOWANIE
Gdy podjęłam decyzję o zmianie 15 listopada, ważyłam 83 kg. Dzisiaj (15 grudnia) ważę 78.5 kg. Pewnie nie zrobi to na was wrażenia bo podobnie jak ja, jesteście zaburzone i chciałybyście przeczytać o -10kg w ciągu miesiąca ale powiem Wam że dla mnie każde 100g mniej jest świetną nowiną, głównie dlatego że wiem że tracę je w zdrowy dla mnie sposób i wreszcie mój organizm się reguluje, wraca do zdrowia ❤️ Spadło mi 4.5 kg gdy po prostu jadłam do swojego zapotrzebowania (od 1900 do 2150 kcal, częściej 2100 niż 1900 kcal ), samo. Jedyne co robiłam to słuchałam ciała i karmiłam je jedzeniem w 80% nieprzetworzonym. Ono samo pozbywa się nadwagi bo jemu nie jest na rękę mieć tyle kilogramów do dźwigania. Nasze ciało nie jest złośliwe, zawsze dąży do równowagi tylko trzeba zrobić jedno - ZAUFAĆ MU. Więc nie robię już nic wbrew naturze, wręcz przeciwnie - z każdym dniem przybliżam się do niej.
Przez 30 dni nie zawalilam ani jednego dnia, przysięgam. Nie objadłam się ani razu. Nie pomyślałam nawet o tym. Miałam jedną bardzo przykrą dla mnie sytuację związaną z moją rodziną - kiedyś przez nią bym się objadała a teraz nawet nie mrugnęłam. Nie miałam w ustach chipsów, czekoladę jem ale nie codziennie i nie w dużej ilości - jem wtedy kiedy mam ochotę i tyle na ile mam ochotę a nie dzieje się to codziennie, wiecie dlaczego? Bo odżywiam swoje ciało. Nie wydzielam sobie jedzenia. Słucham organizmu. Jem, kiedy jestem głodna i tyle, żeby się najeść. Ciało nie domaga się już dużej ilości prostego cukru i tłuszczu, nie ma takiej potrzeby bo nie czuje zagrożenia, wie że dostanie to czego mu trzeba więc nie panikuje.
15 listopada zrobiłam pomiary ciała, dzisiaj to powtórzyłam a wynik jest taki :
15 listopada
szyja - 39 cm
piersi - 95 cm
ramię - 38 cm
talia - 85 cm
brzuch - 98 cm
biodra - 109 cm
udo - 70 cm
łydka - 41 cm
15 grudnia
szyja - 37 cm -2 cm
piersi - 90 cm -5 cm
ramię - 37 cm -1 cm
talia - 79 cm -6 cm
brzuch - 93 cm -5 cm
biodra - 102.5 cm -6.5 cm
udo - 68 cm -2 cm
łydka - 40.5 cm -0,5 cm
łącznie : -28 cm 😌 i -4.5 kg
Zrobiłam też zdjęcia ciała przed i po miesiącu czystości ale pokażę Wam je w zestawieniu z innymi miesiącami, gdy osiągnę swoją docelową wagę.
Dodam jeszcze że podobny efekt uzyskałam w maju, jedząc do 1700 kcal (które przeplatałam z dniami objadania więc bez sensu....) I ćwicząc minimum 4x w tygodniu... A teraz po prostu słuchałam ciała.... kilka razy zrobiłam sobie dance cardio ale ostatnio przestałam bo mój chłopak ma chorobowe i trochę się wstydzę :D ale przygotowuję się do świąt więc mini aktywność jest. Chodzi mi o to że teraz osiągnęłam praktycznie to samo w zgodzie ze sobą, nie licząc obsesyjnie każdej kalorii, jedząc nowe rzeczy i nie martwiąc się że nie wiem ile mają kcal.
Reasumując - zdrowieję, normalnieję, chudnę i wracam do siebie ❤️ Polecam każdemu, warto!!!
To wszystko na dziś, mam nadzieję że chociaż jedną z Was zobaczy i zrozumie że nie trzeba zamęczać swojego organizmu żeby być szczęśliwszym, wręcz przeciwnie. Ja będę dalej dzielić się z Wami swoją drogą bo mimo że to już miesiąc czystości, dużo pracy przede mną, ale jakoś mnie to nie martwi, praca nad sobą, zwłaszcza w zgodzie z własnym ciałem jest naprawdę przyjemna i satysfakcjonująca 😉
Ok, to do następnego posta 🙂
Dbajcie o siebie 😉
PS zapraszam do nowych zakładek, w jednej (ZDROWA JA) spisałam sobie jak mniej więcej wygląda mój przepis na zdrowie i stabilność psychiczną (bo to nie są zasady) a w drugiej (PIERWSZA POMOC) możecie znaleźć strony, artykuły/filmy które są dla mnie pomocne w tym wszystkim, to one zapoczątkowały zmiany (będę je uzupełniać na bieżąco bo jest mnóstwo tych źródeł)
Tak, po moim opisie widać że miałam problemy z jedzeniem i mam nadal ale zrobiłam już pierwszy krok. Mam nadzieję że na Ciebie też przyjdzie pora bo jesteś w tym dużo dłużej niż ja z tego co wielokrotnie pisałaś, skoro mnie zniszczyło tak dosłownie kilka lat to wyobrażam sobie co się dzieje z Tobą. Dziękuję, przyda się ale prawda jest taka że wszystko zależy ode mnie :)
OdpowiedzUsuńA ja muszę przyznac, że te zmiany w wadze i wymiarach robią na mnie gigantyczne wrażenie i naprawdę niesamowicie się cieszę, że osiągasz to wszystko w zgodzie ze sobą. Co do wstydu przed chłopakiem - doskonale Cię rozumiem, ale kto wie, może i to z czasem minie.
OdpowiedzUsuńOjej, buzia mi się cieszyła jak to czytałam, naprawdę aż samej zachciało mi się zadbać o siebie bardziej.
Z chęcią zajrzę do Twoich nowych zakładek, zastanawia mnie, czy u mnie też jest problemem to, że mimo wszystko za mało jem. Albo może za dużo wysoko przetworzonego jedzenia.. Muszę to przemyśleć.
Gratulacje i czekam na kolejne info od Ciebie :)
Może źle się wyraziłam - nie to że ja się jakoś bardzo wstydzę przed chłopakiem tak ogólnie bo już nie raz ćwiczyłam jak był w domu ale akurat ostatnio zaczęłam tańczyć i mimo że od 10 lat zajmuję się muzyką to taniec mi nie idzie i ogólnie sama jak na to patrzę to łapię cringe, wolę mu tego zaoszczędzić haha :D Też jeszcze nie mam dobrej świadomości własnego ciała i koordynacji, wolę nad tym sama pracować przed lustrem w skupieniu :) Cieszę się że moja mała zmiana zrobiła na Tobie wrażenie. Ja wiem że to opuchlizna itd ale jednak ta opuchlizna była spowodowana objadaniem i to że już jej nie mam napawa mnie samo w sobie dumą :) a organizm pewnie w kilka miesięcy dojdzie do siebie z nadwagi do zdrowej wagi, nie spieszy mi się bo tu chodzi o zdrowie, wiadomo jednak że cieszy mnie to że widzę namacalne zmiany :) Dziękuję za Twój komentarz, takie słowa sprawiają że mam ochotę rzeczywiście dzielić się tu swoimi doświadczeniami :)
UsuńPS zazwyczaj główny problem to to że za mało jesz, stąd myślenie o jedzeniu, zawalanie, wracanie do diety, myślenie o jedzeniu, zawalanie itd
UsuńJedzenie do swojego zapotrzebowania bez obsesyjnego kontrolowania tego to absolutna podstawa taka jak oddychanie czy sen - mało kto kontroluje czy oddycha odpowiednią ilość razy, po prostu to naturalne TAK SAMO JAK ZASPOKAJANIE GŁODU
Warto zwrócić na to uwagę, trzymam za Ciebie kciuki!
To dobrze, ja Tobie też życzę powodzenia żeby udało Ci się osiągnąć Twoje cele, jakie by one nie były. Jak już kiedyś mówiłam - Ty masz być zadowolona.
OdpowiedzUsuńJeść i w głowie nie liczyć kalorii...coś pięknego!
OdpowiedzUsuńJeśli mam być szczera to to jeszcze nie ten etap, powrót do jedzenia intuicyjnego może trwać nawet rok lub ponad rok... skłamałabym gdybym powiedziała że w ogóle nie wiem ile jem ale postęp jest taki że nabieram dystansu do kalorii - jem dużo więcej, czasem nawet widzę że być może przekroczę te magiczne 2150 kcal ale jeśli fizycznie jestem głodna to jem dalej bo to znaczy że po prostu tego mi trzeba :) Chcę w przyszłości wyzbyć się zupełnie zwracania uwagi na kalorie ale jeśli tyle lat ma się na tym punkcie obsesję to zdarza się z automatu przeliczać, walczę z tym i z każdym dniem staram się zrobić chociaż mini postęp :)
UsuńWow, szczerze gratuluję! To co robisz naprawdę nie jest proste.. Wymaga cierpliwości i dojrzałego podejścia. Super, że tu jesteś, może Twój głos rozsądku trochę (pozytywnie) namiesza. Obyś osiągnęła jak najwięcej! ;*
OdpowiedzUsuńMiło mi :) Też mam taką nadzieję, może jeśli mi się uda to inne dziewczyny też się odważą zrobić krok do zdrowia. Bardzo Ci dziękuję i życzę Tobie tego samego! :)
UsuńCieszę się, że odnalazlas swoją drogę. Dla mnie nie byłaby ona skuteczna bo zdrową wagę to ja mam całe życie, moim celem jest waga poniżej normy bmi. Ale nie za wszelką cenę. Na razie też skupiam się na zdrowiu, a bilanse poniżej 1500 kcal to moja norma od lat. Nie mam problemu z ich przekraczaniem, problem to mam z utrzymaniem 700. To fakt. Mimo to uważam, że przyjelas słuszną drogę dozorowej wagi i trzymam kciuki za twoje w niej wytrwania i samopoczucie.
OdpowiedzUsuńRozumiem. Faktycznie Twoja waga jest prawidłowa i szkoda że nie chcesz tego zaakceptować i np wymodelować ciała poprzez ćwiczenia ale myślę że jesteś bardzo świadoma tego co robisz. Mam nadzieję że kiedyś zmienisz zdanie ale jeśli nie, to dobrze że chociaż nie idziesz po trupach do celu, zawsze to jakiś plus dla zdrowia fizycznego i psychicznego :) Dziękuję i ja za Ciebie też stale trzymam kciuki :)
UsuńJa właśnie bardzo, bardzo Cię rozumiem. Sama jem bardzo, bardzo zdrowo, jeden posiłek jest niezdrowy jako przekąska, ale wciąż nie potrafię pozbyć się z głowy, że muszę schudnąć. Na razie niby też ''nie liczę'' kalorii, ale tak naprawdę zawsze mam mniej więcej oszacowane. Bo to u mnie odruch i mój mózg nie potrafi inaczej. Dlatego tak podziwiam, że Ty tego nie robisz i te 2000+ kalorii, wow biję pokłony.
OdpowiedzUsuńMyślę, że jesteś bardzo silną osobą i pozostaje mi tylko Cię podziwiać, bo ja do takiego etapu nigdy nie dojdę.
Ściskam Cię mocno i powodzenia!
Hm, ja też wiem że muszę schudnąć i taka jest prawda, ale prawdą jest też to że jeśli ma się nadwagę i jest taka konieczność to owszem, trzeba jeść mniej, ale mniej niż jadło się kiedy sie przytyło a nie mniej niż wynosi zapotrzebowanie :) Jeśli jednak masz wagę w normie to cóż, niestety masz wyprany mózg przez media, społeczeństwo itd bo nie wiem po co mieć niedowagę, no po co? Bo to ładne? A dlaczego ładne? Bo nam tak wmawiają? I w imię tego warto niszczyć swoje zdrowe ciało? Domyślam się że myślisz że tak ale niestety przychodzi moment kiedy należy dojrzeć i zrozumieć to wszystko. Mam nadzieję że prędko przyjdzie do Ciebie refleksja nad tą abstrakcją, tego Ci życzę. Wierzę że na każdego przyjdzie moment i wiem że na Ciebie też. Warto jednak przyjmować do siebie tę opcję bo niestety na razie piszesz że nigdy nie dojdziesz do takiego etapu - BZDURA, ja dopiero zaczynam tę drogę i to wcale nie jest łatwe. Jest proste ale nie łatwe, najważniejsze żeby chcieć i być zdeterminowanym, jeśli zaglebisz się w to wszystko i zrozumiesz swoje mechanizmy to zapewniam że sama podejmiesz takie kroki, prędzej czy później. Polecam regularnie czytać Wilczo Głodną, ona pomaga otworzyć oczy. Powodzenia! :)
UsuńDzięki za ten wpis. Ja nigdy nie siedziałam w ED ale mam za sobą niezdrowe próby schudnięcia ale też z czasem, także terapia mi w tym pomogła, zaczęłam po prostu dbać o siebie, w końcu mi zaczęło na sobie zależeć. Teraz też wiem, że kg to nie cała ja. Nadal chcę schudnąć ale już nie myślę obsesyjnie o jedzeniu. Miło czytać kogoś ze zdrową głową.
OdpowiedzUsuńSuper że jesteś tak świadoma. Dziękuję za Twoje ciepłe słowa! Dzięki takim komentarzom widzę sens w dzieleniu się tym wszystkim! 🥰
Usuń