Strony

środa, 9 grudnia 2020

Czuję się jak w dniu świstaka...

...kiedy czytam Wasze (i moje starsze) wpisy.

zryw - ostra dieta - wpadka - ciąg objadania - powrót z podkulonym ogonem - zryw - ostra dieta - wpadka.... 

i tak to się kręci 

godzina po godzinie...
dzień po dniu..
tydzień po tygodniu..
miesiąc po miesiącu..
rok po roku.

a Wy (i stara ja) coraz bardziej niedożywione, depresyjne, bez życia... 
 
waga wraca jak bumerang.
stracone chwile z życia nie wrócą.

przykro się to czyta, naprawdę można inaczej, chcę Wam to udowodnić. pewnie jeszcze nie jestem dla Was przykładem że się da ale być może za kilka miesięcy będę żywym dowodem na to że można sobie z tym poradzić.

wyjście z tego jest proste, niełatwe ale proste.
24 dzień jem normalnie bez mrugnięcia okiem. 
znacie mnie na tyle że można to nazwać cudem, odkąd tu piszę nigdy nie wytrzymałam bez objadania czy wpadki dłużej niż 10 dni. a to nie jest żaden cud, naprawdę. to jest słuchanie ciała i szanowanie jego potrzeb.

15 grudnia minie mój pierwszy miesiąc drogi do wolności, podsumuję go tutaj. 

na razie to wszystko, życzę Wam dużo wiary w siebie bo w tej społeczności to towar deficytowy.



12 komentarzy:

  1. Na pewno masz rację w kwestii diety. Dopiero jak zaczęłam stosować racjonalną dietę i nie głodzenie się potrafię wytrzymać już 2 miesiąc na diecie. Jem wszystko, nie chodzę głodna, nie mam napadów jedzenia a waga powoli ale sukcesywnie spada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że masz takie spostrzeżenia, wcale nie trzeba się nad sobą znęcać żeby osiągnąć zdrowie i dobry wygląd :)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Będę pisać to co uważam za słuszne. Moje wpisy są niewygodne ale jest w nich sama prawda. Nikogo nie obraziłam a to że mówię bezpośrednio jak jest - cóż, ludzie tego nie lubią ale to zaleta a nie wada akurat. Krytykuję Wasze i swoje zachowanie bo to jest godne tylko i wyłącznie krytyki, nie pochwały. Owszem, uważam że na przemian się głodzisz i obżerasz ale tego nie widzisz bo tkwisz w zaburzeniach głęboko. I faktycznie to Twoja sprawa co z tym zrobisz, ale jeśli piszesz publicznie bloga to nie mów swoim odbiorcom w jaki sposób mają komentować Twoje posty. Każdy pisze co uważa a dopóki Cię nie obrażam czy ranię - mam do tego prawo. Nie uważam żebym próbowała kogoś zbawić na siłę, nie pierwszy raz pokazałaś że nie lubisz kiedy ktoś mówi Ci wprost jakie są fakty, cóż widocznie taki masz charakter. Ja byłam jestem i będę bezpośrednia. Jeśli nie jesteś na to gotowa to rzeczywiście lepiej żebyśmy nie wchodziły sobie w drogę. Wierzę że do kogoś trafi to co chcę przekazać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozumiem że masz takie uczucia ale to nie powód żeby mówić mi o czym mam pisać a o czym nie. Mi nie podoba się to że piszesz o głodzeniu na blogu a nie każę Ci przestać. Jeśli nie lubisz oceniania to czemu cieszysz się z pozytywnych komentarzy? Przecież one też w jakiś sposób Cię oceniają. Ja również nie jestem wrogo nastawiona do Ciebie ale zrozum że ja chcę mówić prawdę. Wiem że to społeczność pro-gówno/mia/ana ale nie wszyscy będą tutaj do końca zapatrzeni w obsesję. To co piszę jest szczere i niewygodne dlatego czujesz się jak czujesz ale uwierz że może wyjdzie Ci to kiedyś na zdrowie, dosłownie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję i wzajemnie życzę. Pamiętaj też że ta wymiana poglądów nie oznacza dla mnie że żywię do Ciebie negatywne uczucia. Cieszę się że szczerze podzieliłaś się swoimi odczuciami, podoba mi się to i liczę na więcej. Może i nie zgadzam się z Twoim punktem widzenia ale chcę żebyś dalej go wyrażała :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się to podejście, masz rację z tymi restrykcyjnymi dietami, dlatego ja teraz też postawiłam na całkowity brak dietowania. Co prawda jeszcze zliczam kalorie, ale to z jednej strony z ciekawości, a z drugiej mam tendencję do jedzenia za mało w ciągu dnia i dojadania na wieczór, więc sprawdzam czy śniadanie, II śniadanie i obiad były dostatecznie "duże". Fajnie, że posty wilczogłodnej Ci pomagają, można u niej znaleźć naprawdę dużo fajnych wskazówek, jak zrozumieć swój organizm.
    Czekam na Twoje podsumowanie pierwszego miesiąca i bardzo mocno trzymam kciuki, żebyś jak najszybciej osiągnęła spokój <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też kontroluję czy mniej-więcej trzymam się mojego zapotrzebowania bo po tylu latach mieszania sobie w głowie, nie zdajemy sobie sprawy co to tak naprawdę znaczy "normalnie" :/ Na początku to pomocne, ważne żeby stopniowo zacząć słuchać ciała i nauczyć się tego by móc uwolnić się z obsesji :) Dziękuję za wsparcie! Podsumowanie będzie autentyczne. Mam zamiar opisywać szczerze całą swoją drogę, to też jakaś pamiątka dla mnie :) Buziaki! :*

      Usuń
  7. Zdecydowanie jesteś inspiracją. Ja niestety dalej tkwię po ciemnej stronie mocy, ale mam nadzieję, że w końcu uda mi się przełamać. Bardzo chętnie będę dalej cię obserwować i obyś pokazała nam wszystkim i sobie że to możliwe..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że tak sądzisz, ja nie uważam się za autorytet ale czuję że jeśli pokażę tutaj że można siedzieć w tym kilka lat i wyjść z tego samemu, bez specjalistów i kupy kasy to może ktoś też się odważy... Zależy mi na tym żeby inne dziewczyny spróbowały zawalczyć o siebie. Rozumiem że nie jest Ci łatwo i mam nadzieję że moja historia udowodni Ci za kilka miesięcy że to możliwe 😘

      Usuń
  8. Powodzenia, chętnie będę czytać jak Ci idzie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i zapraszam do lektury już we wtorek! 😁

      Usuń