Jutro jest wigilia. Nie ukrywam że jestem podekscytowana tym faktem. Święta to zawsze "trudny" czas a teraz, kiedy zdecydowałam się skończyć z objadaniem, będzie to pierwsza poważna próba mojego nowego "ja".
Jaki mam pomysł na święta?
Taki, jak na każdy inny dzień w nowej, normalnej rzeczywistości.
Rano po przebudzeniu wypiję pyszną kawę z mlekiem, gdy zgłodnieję przygotuję sobie dobre śniadanie, za kilka godzin pewnie porządny lunch, po drodze wypiję jeszcze jedną kawę a gdy pod wieczór mój chłopak przyjedzie z Mamą... zjem z nimi kolację wigilijną - wszystko na co będę miała ochotę. Do syta, bez wydziwiania - wydzielania sobie czy objadania. Normalny posiłek. Po prostu!
Nauczyłam się tego z poradników świątecznych Wilczo Głodnej które nakręciła kilka lat temu - seria filmów na YT pod tytułem "Jak przeżyć czyste święta" Polecam obejrzeć, są bardzo pomocne.
Jeśli chodzi o to co u mnie - ostatnie dni spędziłam na przygotowaniach do świąt i niewiele myślałam o jedzeniu - z jednej strony to dobrze ale też odrobinę zgubiły mnie słodycze. Nie było to kompulsywne objadanie, zdarzyło mi się jednak zjeść coś słodkiego bo miałam na to ochotę choć nie byłam głodna - nadal pracuję nad słuchaniem swojego ciała. Wiem na pewno że to nie zmarnuje moich starań. Faktycznie muszę skorygować kilka błędów ale to ode mnie zależy czy się poddam a ja nie mam takiego zamiaru. Jedzenie samo w sobie nie zrobi mi krzywdy i nie sprawi że przytyję. To kwestia mojego podejścia do sprawy.
Łatwiej jest trzymać się durnej diety z założonym z góry limitem kalorii (znam z autopsji) niż nauczyć się słuchać potrzeb swojego ciała i spełniać je bez oszukiwania samego siebie. Jednak zdobycie tej umiejętności to inwestycja w przyszłość. Wiem że warto. Bywa ciężko zwłaszcza kiedy ma się swoje szkodliwe nawyki "pielęgnowane" od lat ale naprawdę wszystko jest do zrobienia. Ta praca przyniesie efekty w przyszłości. Zmieniam swoje życie :)
Ok, robi się późno a ja jutro muszę wstać żeby ogarnąć mieszkanie przed kolacją wigilijną. Idę spać a Wam życzę dużo spokoju i wiary że wszystko jest w Waszych rękach - bo dosłownie tak jest. Nie wmawiajcie sobie że musicie objeść się pod korek dlatego że są święta. Nie musicie zjadać wszystkiego co jest na stole. To Wy decydujecie jak spędzicie ten czas. WY i TYLKO WY! Mam nadzieję że zjecie jutro normalnie - bez głodzenia i objadania się a punktem programu nie będzie jedzenie tylko czas spędzony z bliskimi. Właśnie tego Wam życzę.
Trzymajcie się i do następnego! 🌲☃️🥰
EDIT z 24.12
Postanowiłam robić tak, jak mówi Wilczo Głodna na swoim mini kursie świątecznym. Jadłam tego dnia normalnie, wyglądało to tak :
po przebudzeniu (~7:00)
- kawa z mlekiem i cukrem
śniadanie (~ 10:30)
- 2 kromki chleba żytniego z serkiem ricotta, mini pomidorki, kilka kawałków czerwonej papryki
przekąska (~14:30)
- gruszka i pomarańcza
obiad (~17:00)
- 4 uszka z barszczem,
- porcja ryby po grecku,
- 2 pierogi : 1 z kapustą i grzybami,
drugi ruski, oba z cebulką i śmietaną 18%
- pół kawałka sernika królewskiego
- szklanka soku Tymbark multiwitamina
- kieliszek adwokatu
przed snem (22:00)
- pół kubka herbaty miętowej bez cukru (więcej nie dałam rady, byłam tak wykończona że zasnęłam 😂)
Moja wigilia jest szybka, zazwyczaj nie trwa dłużej niż 2h dlatego porcje nie były zbyt duże - nie byłabym w stanie jeść większych w tym tempie. Jednak najważniejsza sprawa -
TO MOJE PIERWSZE CZYSTE ŚWIĘTA ODKĄD WPADŁAM W ZABURZENIA ODŻYWIANIA! ❤️
Nie potrafię wyrazić słowami tego co czuję. Jestem z siebie bardzo dumna a z drugiej strony nie wierzę jakie to było łatwe - wystarczyło nie głodzić się przed świętami i po prostu sama z siebie zjadłam tyle żeby się najeść i straciłam zainteresowanie jedzeniem :)
I jeszcze jedną kwestią się pochwalę - mama mojego chłopaka widziała mnie ostatnio jakoś we wrześniu. Ważyłam wtedy około 77 kg czyli tak samo jak teraz. Kiedy dzisiaj otworzyłam jej drzwi, pierwsze co powiedziała to "ale wyładniałaś!" I to potwierdza jedną z teorii z którymi się zgadzam - zaburzenia odżywiania OSZPECAJĄ. Ważę tyle samo a nawet odrobinę więcej niż we wrześniu kiedy schudłam jedząc niecałe 1700 kcal a teraz wyglądam dużo lepiej. Po prostu coraz zdrowiej, pisałam o tym w podsumowaniu 1 miesiąca ale nie sądziłam że widzi to ktoś poza mną :) Jestem dumna... Warto zrobić rachunek sumienia i zawalczyć o siebie.
Mam nadzieję że Wasze święta też są udane, edytuję ten wpis jeszcze 25 i napiszę Wam co wtedy zjadłam. W ogóle pomyślałam że może chciałybyście zobaczyć jak teraz jem? Dużo mówię o zmianach ale może chcecie żebym Wam zobrazowała jak wygląda mój jadłospis? Oczywiście nie po to żeby ślepo brać z niego przykład. Chodzi o to żeby pokazać Wam że można jeść normalnie i nie tyć, a nawet schudnąć :) Postaram się przygotować foodbook z tygodnia :)
Wesołych Świąt i równowagi emocjonalnej Wam życzę 😊
ZOSTAWIAM TO TU, POLECAM ZAJRZEĆ. ZAWSZE JEST DOBRY CZAS NA ZMIANY :)
EDIT z 25.12
Wrzucam na szybko moje posiłki z dzisiaj 🙂
śniadanie (~11:30)
- spora porcja ryby po grecku
lunch (~15:30)
- 2 kromki chleba pszennego z sałatką jarzynową i ketchupem
obiad (~20:10)
- 4 pierogi z kapustą i grzybami okraszone cebulką, śmietana 18%
deser (~21:00)
- pomarańcza i domowy pierniczek
+ 2 kawy z cukrem i mlekiem, około 2l herbat ziołowych bez cukru
moje własnoręcznie ulepione pierogi 🙂
EDIT z 26.12
Skoro od wigilii zamieszczam tu swoje bilanse to postanowiłam zrobić to też w ostatni dzień świąt :)
brunch (11:45)
- kromka chleba pszennego z sałatką jarzynową,
- 2 parówki berlinki z ketchupem
przekąska (16:00)
- kawałek rolady makowej
- pomarańcza
- pół grejpfruta białego
obiad (19:00)
- 5 pierogów z kapustą i grzybami okraszone cebulką, śmietana 18%
deser (21:40)
- 5 czekoladek Toffifee
+ 2 kawy z cukrem i mlekiem, ok. 2l herbat ziołowych bez cukru
godziny są orientacyjne :)
Myślę że od poniedziałku gdy już wszystko wróci do normy, zacznę tworzyć dla Was foodbook z mojego przeciętnego tygodnia żeby pokazać jak rzeczywiście się teraz odżywiam. Przez czas świąt jem trochę inaczej więc to nie oddaje do końca moich nowych nawyków :) Teraz jak o tym myślę to ten foodbook i tak nie do końca będzie przeciętny bo mam ferie do połowy stycznia (jak chyba cala polska? sorry nie wiem, nie oglądam telewizji 😂) więc będę pewnie wstawać trochę później ale uprzedzam że to nie będzie pierwszy i ostatni taki post w którym będę przybliżać Wam moje menu więc myślę że nie stanowi to źródła problemu :)
Ok, teraz już na serio kończę ten post i widzimy się w następnym! Trzymajcie się! ☃️🌲😌
Chętnie przeczytałabym, co jesz nie tylko w święta ale też w zwykle dni. Koniecznie napisz
OdpowiedzUsuńJasna sprawa, post już w drodze 🙂😘
UsuńMoja mama nie jest chora psychicznie. Bierze psychotropy bo ciągle wywleka przeszłość. Od 14 lat nie może się pogodzić z odejściem ojca i codziennie o to płacze. Jest chora na serce i płuca i cały jej egoizm życiowy potęguje się razy 10 teraz: tylko ona na świecie choruje, tylko ona się źle czuje, tylko jej nikt nie rozumie itp.
OdpowiedzUsuńRozumiem. W takim razie pewnie przydałaby jej się porządna terapia ale wiadomo że jeśli nie jest na to otwarta i nie chce zmian to nic się nie poradzi. Nie da się uszczęśliwić na siłę, eh. Przykro mi, niestety wiem że takie jest życie. Nie zawsze jest kolorowo ale dobrze że masz na to jakiś pomysł i nie użalasz się nad sobą w związku z tymi doświadczeniami, grunt że masz swoją własną drogą 😘
Usuń