za to w czasie wakacji w tamtym roku schudłam jakoś ponad 8 kg i wiecie co? miałam tendencję spadkową dopóki nie postanowiłam że zacznę to uwieczniać na blogu...
kiedyś pisanie mi bardzo pomagało ale to było w czasach gdy nie miałam aż takich problemów z jedzeniem, dopiero zaczynałam... miałam jakieś 13 lat.... wtedy blog był dla mnie świetnym miejscem. teraz, gdy mam 19 czuję presję.
to nie Wasza wina rzecz jasna. po prostu prowadzenie bloga skupia moje myśli w ciągu dnia na diecie bo ciągle poprawiam bilans w poście roboczym dla pewności że wszystko jest dobrze, ciągle oglądam jakieś filmy o odchudzaniu.... kurczę nie umiem tego wyjaśnić. problem leży też w tym że ja bardzo dużo mówię na blogu a bardzo mało robię. oszukuję sama siebie. gdy nie prowadzę bloga to jakoś bardziej się przykładam, powinno być odwrotnie ale naprawdę tak jest... zazwyczaj gdy porzucę bloga to okazuje się że mam przypływ motywacji i jakoś bardziej racjonalnie myślę. widzę jak wygladam, cyfry na wadze bardziej do mnie docierają... moje cele stają się bardziej realne... chyba wolę gdy walka rozgrywa się wewnętrznie we mnie.
wczoraj postanowiłam sobie że za pół roku zobaczę 58 kg na wadze. to nie jest wygórowany cel, niecałe 4 kg miesięcznie. dlaczego miałoby się nie udać? dlaczego ja w siebie nie wierzę? rzucam słowa na wiatr, od 5 lat ciągle chcę wrócić do 58 kg a zamiast chudnąć, tyję...dlaczego???
to jest dokładnie 22.5 kg do zrzucenia. naprawdę nie jestem w stanie zrobić tego w pół roku? wmówiłam to sobie. oczywiście że jestem w stanie chudnąć miesięcznie 3.75 kg, po prostu muszę przestać wszem i wobec opowiadać o tym wszystkim i do cholery zacząć pracować. i to się tyczy każdej dziedziny.
chciałam zakończyć ten etap i usunąć bloga ale nie ukrywam że na razie nie jestem w stanie. żal mi go, mimo wszystko mam sentyment do tego miejsca i do Was.
napisałam tego posta żeby nie zostawiać Was znów bez niczego. chcę żebyście wiedziały że od wczoraj walczę i mam zamiar doprowadzić to do końca ale bez pisania.
nie planuję tu wracać ale nigdy nie mów nigdy, choć na pewno nie w najbliższym czasie. muszę się wyciszyć i skupić na pracy. od najbliższych miesięcy zależy moja przyszłość (matura, dieta, muzyka....), naprawdę nie ma już czasu na opieprzanie się. muszę zainwestować w siebie!
dziękuję Wam za wszystkie słowa wsparcia i rady. trzymam za Was kciuki i wierzę że nam wszystkim się kiedyś uda.
buziaki dziewczyny 😘
Bardzo doceniam to, że nie zostawiłaś nas "na lodzie" i się odezwałaś, zawsze zastanawiam się co z dziewczynami, które odeszły, jak sobie radzą itd.
OdpowiedzUsuńJa mam zupełnie odwrotnie, gdy nie prowadzę bloga to jest do dupy, a jak prowadzę to wszystko zaczyna się układać :)
Mam nadzieję, że odnajdziesz siebie i znajdziesz jakąs zdrową równowagę i przede wszystkim, że jeszcze tutaj wrócisz żeby dać znać co u Ciebie.
Dbaj o siebie podczas tej nieobecności - 4kg na miesiąc brzmi jak fajne, zdrowe tempo. Trzymam kciuki za Ciebie, mam nadzieję, że osiągniesz swój cel. Tak jak dziewczyny w komentarzach wyżej - mam nadzieję, że wrócisz z informacjami, jak Ci się układa życie :)
OdpowiedzUsuńJeju, jak mi będzie smutno bez Ciebie :( Żałuję, że Cie nie będzie, ale Cie rozumiem i powinnaś robić to co będzie dla Ciebie dobre. Masz rację to jest świetny cel, wydaje mi się jak najbrdziej do osiągnięcia, może wezmę w tym przykład od Ciebie.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, życzę powodzenia i jak będziesz chciała to może napisz do mnie kiedyś na email klllaudiaa@icloud.com
Powodzenia kochana w życiu ;*
Dawno mnie tu nie było, wchodzę i taka przykra niespodzianka. Szkoda, ale to ty w tym jesteś najważniejsza. Trzymam kciuki
OdpowiedzUsuń