Strony

wtorek, 16 marca 2021

PODSUMOWANIE 4 MIESIĄCA

*przepraszam za 1dniowe opóźnienie, nie zdążyłam wczoraj opublikować posta😛


cześć 🙂

standardowo pojawiam się tutaj 15 dnia miesiąca aby podsumować swoje ostatnie dni.

szczerze mówiąc, zastanawiałam się czy napisać w tym miesiącu post, dlatego że od początku marca wprowadziłam pewne zmiany i chciałam podsumować ten czas po pełnym miesiącu. uznałam jednak, że sama myśl o zaczynaniu od nowa kolejny raz, wywołuje u mnie na tyle silny odruch wymiotny że daruję to sobie i będę kontynuować to co zaczęłam a o zmianach napiszę przy okazji podsumowania 4 miesiąca :)

o dziwo miesiąc (czyli czas od 16 lutego) zaczął się niezbyt dobrze. mimo że oficjalnie się nie poddałam, to wewnętrznie na kilkanaście dni straciłam wiarę w to wszystko. nie wiem dlaczego, bo moje wyniki nie były tragiczne, myślę że to mogło wynikać z przeciążenia psychicznego... zbliżająca się matura + intensywne próby poradzenia sobie z zaburzeniami chyba dały się we znaki i na jakiś czas porzuciłam swoje zdrowe nawyki. na szczęście gdy tylko waga trochę podskoczyła a ja znowu byłam opuchnięta, wysypana i z poczuciem bezsensu... podniosłam się i wróciła moja werwa. przypomniałam sobie po co to robię i poczułam się jakby ktoś mnie spoliczkował. wiedziałam, że to już nie jestem ja! ta smutna, osaczona i zdominowana przez uzależnienie osoba to nie ja!

poukładałam sobie pewne sprawy i na nowo wyznaczyłam priorytety (po latach wytwarzania i utrzymywania szkodliwych nawyków, łatwo można znów się w nie wkręcić, nawet nie do końca świadomie). od 1 marca zaczęłam działać znów na moich zasadach, nie na zasadach mojego nałogu. wprawdzie pojawiły się małe wpadki ale dla mnie nie mają już one znaczenia w kontekście moich zaburzeń, zatrzymuję się przy nich tylko na moment żeby zrozumieć dlaczego wystąpiły ale wiem że one mnie nie powstrzymają, wręcz przeciwnie - są znakiem że możliwe że coś robię źle i trzeba przeanalizować to jak ostatnio jadłam. jedno jest pewne - nie jestem już żarłokiem. skończyłam z objadaniem się. wpadki są wynikiem moich błędnych wyborów żywieniowych ale mentalnie jestem inną osobą. 

tak, mój powrót do zdrowia to sinusoida ale wzięłam sobie do serca Wasze komentarze z poprzedniego podsumowania (dziękuję!❤️) i przestałam się obwiniać. już rozumiem że tak właśnie wygląda prawdziwe życie - raz z górki raz pod górkę ale grunt że się nie poddaję 🙂

jeśli chodzi o wagę to szczerze mówiąc ta z dzisiaj nie jest wiarygodna. wczoraj jadłam dobrze ale wypiłam ponad 2,5l wody i dzisiaj waga pokazała 0,8 kg więcej niż dzień wcześniej (wczoraj na czczo też się zważyłam) ale że biorę pod uwagę, wagę z każdego 15 dnia miesiąca, to wezmę tę większą pod uwagę. może za miesiąc to się wyklaruje. to kolejny przykład na to że waga nic nie znaczy i trzeba przestać traktować ją jak wyznacznik :)

wspomnę że staram się nie ważyć - kiepsko wychodzi bo około raz w tygodniu patrząc w lustro, mam wrażenie że tyję w oczach od normalnego jedzenia (demony przeszłości) i od czasu do czasu ulegam, wyciągam wagę ale wtedy okazuje się że wcale nie tyję a wręcz im mniej kontroluję wagę tym ona lepiej spada.
mimo wszystko walczę żeby pozbyć się tego nawyku, mój chłopak po każdym takim ataku demonicznych myśli gdy już się upewnię że nie dobiłam przez noc z 75 do 100 kg, dzielnie wynosi mi tę wagę i miarę do piwnicy 😂 

okej, cyferki w tym miesiącu prezentują się tak :

szyja - 35 cm (-2 cm)
piersi - 88 cm (-2 cm)
ramię - 36 cm (bez zmian)
talia - 77 cm (-3 cm)
brzuch - 90 cm (-3 cm)
biodra - 98 cm (-4 cm)
udo - 65 cm (-0,5 cm)
łydka - 40 cm (bez zmian)

waga z 15.02.2021 - 76,7 kg 
waga z 15.03.2021 - 75,8 kg
(wspomnę tylko że 28 lutego po mojej załamce, na wadze było 77,5 kg ale tego dnia postanowiłam że biorę się w garść :))

czyli -14,5 cm i -0.9 kg w stosunku do lutego 🙂
oraz -46 cm i -7.2 kg od listopada 😍

dzisiaj przy okazji podsumowania 4 miesiąca, postanowiłam pokazać Wam progress jaki poczyniłam w postaci zdjęcia 😏😂

nie ukrywam że jestem z siebie zadowolona :)
wiadomo, raz jest lepiej a raz gorzej, ale jestem dumna zwłaszcza dlatego że po 10 latach gnębienia swojej ciała, wreszcie odżywiam się odpowiednio - zarówno ilościowo jak i jakościowo ❤️ i pierwszy raz w trakcie procesu gubienia nadprogramowych kilogramów, mam poczucie że robię to całkowicie w zgodzie ze sobą, nie czuję się jak podczas wojny, wręcz przeciwnie... ✌️❤️

wiem że się powtarzam ale nie mam potrzeby by przy każdym podsumowaniu wyszukiwać coraz to kreatywniejszych plusów nowego stylu życia żeby Was przekonać. ja wiem że jeśli przyjdzie odpowiedni moment to argumenty których już użyłam zadziałają... zresztą właściwie taki był cel od początku - pokazać Wam mój proces powrotu do równowagi i tego jak zaczynam żyć zamiast dietować :) i osiągam ten cel powoli każdego dnia, to proces ale każda duża zmiana potrzebuje czasu... widzę wielką różnicę w swojej psychice w stosunku do listopada, naprawdę. 

odkąd jem odpowiednio moje życie przestało kręcić się wokół jedzenia. ostatnio jest mi tak obojętne jak nie było już dawno... kiedy przychodzi pora posiłku, przygotowuję go, zjadam i zapominam... to dla mnie niewiarygodne, nie sądziłam że jeszcze kiedyś poczuję taki spokój.

widzę też że na dużo więcej aktywności mam siłę - chce mi się dbać o mieszkanie, chce mi się zdać jak najlepiej maturę, chce mi się grać na keyboardzie i robić to wszystko co kiedyś kochałam ale przez diety wszystko porzuciłam bo nie miałam na to siły i ochoty... to smutne, ale już tam nie wrócę. obiecałam sama sobie że dokończę to co zaczęłam i wygram z BED.

Do następnego! 
🖤🖤🖤


DOPISEK : 

jeśli chodzi o zmiany jakie wprowadziłam od początku marca to : jem tak żeby nie chodzić głodna. proste ale BARDZO ważne. mimo że jem zdecydowanie więcej niż kilka miesięcy temu to nadal łapię się na tym że zjem 2 kromki chleba zamiast 3 bo "to już za dużo" - teraz kiedy jestem głodna na 3 kromki, to jem 3 kromki i tyle! staram się wykorzenić raz na zawsze swoje uprzedzenia odnośnie wielkości porcji. kto normalny się nad tym zastanawia? nikt kto jest zdrowy nie chodzi niedojedzony tylko dlatego że 3 kromki to za duża porcja dla kobiety... taka postawa prowadzi u mnie prosto do napadu. 

ta zmiana pomogła mi lepiej odczytywać i słuchać sygnałów ciała - kolejny raz widzę, że to, że rano moje ciało domaga się większej ilości kalorii, nie oznacza że do wieczora będę zachowywać się jak odkurzacz, zjem tyle ile potrzebuję i stracę zainteresowanie jedzeniem... to bardzo ważny punkt. 

nauczyłam się też rozumieć co to znaczy być sytym, pomógł mi w tym artykuł który Wam tutaj podlinkuję, zgadzam się z nim w 100% 🙂 KLIK

9 komentarzy:

  1. Naprawdę chciałabym abyś wróciła do regularnego pisania, bardzo mi tutaj brakuje Twoich postów. Może zastanowisz się nad tym, aby przynajmniej raz w tygodniu pisać z takimi zwykłymi rzeczami co u Ciebie?
    Ale przede wszystkim gratuluje Ci tych wszystkich zmian, które zaszły w Twoim życiu w ciągu tych 4 miesięcy. Taki progress fizyczny jest niesamowity, ale psychiczny wydaje mi się, że jeszcze ważniejszy.
    Ja nieświadomie przechodzę teraz podobną drogę do Twojej, też chce NORMALNOŚCI, takiej równowagi życiowej, żadnych skrajności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Bardzo się cieszę że przechodzisz podobną drogę, mimo że nie do końca świadomie to potraktuj to jako szansę, co Ci szkodzi? Jeśli na jakiś czas wprowadzisz zdrowsze nawyki a po kilku tygodniach czy miesiącach stwierdzisz że to nie dla Ciebie, zawsze możesz wrócić do tego co zawsze... Trzymam za Ciebie kciuki, mam nadzieję że będziesz stawiać coraz więcej kroków w stronę zdrowia!

      Jeśli chodzi o częstotliwość moich postów - ostatnio miałam słabsze momenty ale przyznam szczerze że lubię pisać bloga, chętnie będę odzywać się częściej, zwłaszcza po takich przemiłych komentarzach pod tym postem! Dziękuję! :)

      Usuń
  2. Wyglądasz niesamowicie! Też często przyłapuję się na tym, że nie jem tyle ile powinnam, bo przecież taka porcja byłaby zbyt duża, czy zbyt kaloryczna i za każdym razem kiedy słucham się tych myśli, to wieczorem chłonę wszystko. Problem w tym, że zdaję sobie z tego sprawę, ale nic z tym nie robię, bo boję się jeść więcej i ostatecznie ciągle powtarzam ten sam schemat.
    Powodzenia! *dla Ciebie, ale i dla mnie*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uświadomienie sobie błędów jakie popełniamy to ważny moment! Teraz, kiedy już wiesz co robisz źle, od Ciebie zależy jak zachowasz się dalej. Trzymam za Ciebie kciuki, strach jest naturalny przy ED ale jeśli odważysz się zrobić krok pomimo odczuwania dyskomfortu, zrozumiesz że siła jest w Tobie i wszystko jest w Twoich rękach!

      Dziękuję za komplement 😘

      Usuń
  3. Osiągasz niesamowity progress i mam nadzieję, że jak najwięcej osób trafi tu do Ciebie, żeby zobaczyć, że normalne jedzenie nie jest złe i na dłuższą metę na dobre nam to wychodzi.
    Ja sama ostatnio staram się jeść wtedy, kiedy jestem głodna, a nie wtedy kiedy mijają 3 godziny od śniadania i nie sądziłam, że to może być trudne - a jednak jest. Nigdy nie rozważałam siebie jako osoby, która może mieć zaburzenia odżywania, ale im dłużej o tym myślę, tym bardziej widzę jak niewiele brakowało do wpadnięcia w tę pułapkę. I chyba trochę mi pomogłaś w uniknięciu tego - więc dziękuję!
    Podłączam się pod prośbę Panny A., może pisałabyś jak tam ogólne życie, bo też bardzo lubię Cię czytać i wyczekuję na każdy post.
    A drobnymi potknięciami się nie przejmuj - tak jak piszesz, w życiu raz na wozie, raz pod wozem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ED są bardzo podstępne - ja baaardzo długo wmawiałam sobie że wszystko ze mną dobrze a jedyny mój problem to lenistwo i brak silnej woli - to bardzo obniżało moją samoocenę, przez wiele lat żyłam we wstydzie... Tak naprawdę zrozumiałam że na 100% mam zaburzenia odżywiania w momencie kiedy dołączyłam do grupy wsparcia ludzi z ED na FB. Kiedy zobaczyłam ile ludzi opisuje identycznie sytuacje i myśli napadowe do moich, utwierdziłam się w tym że mam poważny problem.

      Bardzo się cieszę że w jakiś sposób Ci pomogłam, mam nadzieję że na dobre zawrócisz z tej drogi zanim będzie za późno... Wprowadziłaś bardzo dobrą praktykę, faktycznie wydaje się to trudne ale jeśli uda Ci się odrzucić wszelkie przekonania i zasady na temat odżywiania, będzie tylko łatwiej. Trzymam za Ciebie kciuki 🖤

      Twoje komentarze zawsze są dla mnie wielkim wsparciem. Dziękuję że tak doceniasz to co robię... Chcę żebyś wiedziała że nasza pomoc jest jak najbardziej obustronna :)

      Usuń
    2. PS. Jeśli chodzi o częstotliwość moich wpisów - odniosłam się do tego w odpowiedzi do Panny A. - chętnie będę pisać częściej, właśnie przygotowuję post który pojawi się już niedługo:)

      Usuń
  4. Dziękuję za tyle miłych słów! Cieszę się że ktoś obiektywny widzi progress, sami siebie czasem nie potrafimy docenić. Miło jest przeczytać że ktoś dostrzega zmianę (i że sobie jej nie wmawiam :D) Jeszcze raz dziękuję i życzę sobie i Tobie sukcesów! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podziwiam i gratuluję, rób to co robisz bo widać, że Ci służy. Po zdjęciach też widać piękną zmianę! Powodzenia ;*

    OdpowiedzUsuń